
Na początku października doczekaliśmy się premiery "Dworu Szronu i Blasku Gwiazd" Sarah J. Maas - nowelki, której akcja dzieje się niedługo po zakończeniu wojny. Feyra i Rhysand wraz z przyjaciółmi liżą powojenne rany i razem starają się odbudować Dwór Nocy i Velaris. Zbliża się jednak magiczny czas Przesilenia Zimowego i choć duchy przeszłości nie dają o sobie zapomnieć, wszyscy starają się cieszyć świąteczną atmosferą.
ACOFAS był przedstawiany jako "most" pomiędzy trylogią a zapowiadanymi spin-offami. I tym mostem jest, aczkolwiek mostem zupełnie nie potrzebnym. W książce nie dzieje się absolutnie nic ważnego. I można było jej to wybaczyć, gdyby to nic nie trwało 287 stron. Potem dostajemy przedsmak następnych książek. Przedsmak, który na spokojnie można byłoby zgrabnie ująć na samym początku tychże spin-offów lub na końcu "Dworu Skrzydeł i Zguby". Niestety Sarah postanowiła nam podarować przedwczesne święta i wyszedł z tego klops.